Jak fotografować akta, aby mieć 100% dobrych zdjęć

Co jakiś czas trzeba zapoznać się z aktami sprawy. Najlepiej oczywiście zrobić zdjęcia. Zupełnie czym innym jest spokojna praca z dokumentami w warunkach kancelaryjnych, a co innego szybki przegląd w czytelni. Zdjęcia są więc nieocenione. Swoją drogą, czytelnia akt czy sala przeglądowa, zwłaszcza w wydziałach KRS, to od jakiegoś czasu bardziej copy-point czy raczej foto-point, więc jeśli mógłbym o coś postulować, to tylko o to, aby w czytelniach były dobre warunki oświetleniowe.

Jeśli do zrobienia jest tylko parę zdjęć, to super. Dziś praktycznie każdy ma komórkę z aparatem, więc w zasadzie nie ma o czym pisać. No, co najwyżej o aplikacji typu Skaner w telefonie.

Ale jeśli trzeba sfotografować całe akta – czasami kilkadziesiąt stron, czasami kilkaset, a czasami nawet kilka tysięcy – to trzeba do sprawy podejść nieco inaczej, zwłaszcza jeśli ma to być zrobione dobrze.

Dobrze, to znaczy tak, żeby w krytycznym momencie nie okazało się, że akurat istotne dla nas dokumenty są rozmazane czy nieostre, a czasu na dorobienie zdjęć nie ma. Zdaję sobie sprawę, że po kilkuset zdjęciach nawet najdzielniejsza ręka zadrży, więc trzeba się jakoś wspomóc. Lampa błyskowa nie rozwiązuje sprawy – często obicia światła czynią treść zupełnie nieczytelną, a i personel czytelni zwraca uwagę, żeby nie błyskać.

Rozwiązanie jest jedno.

Statyw

Warto podpatrzeć zawodowców, którzy w KRS-ie całymi dniami fotografują sprawozdania finansowe spółek. Wielu z nich ma małe statywy fotograficzne. To działa i rozwiązuje 80% problemów, choć też oczywiście nie jest to metoda bez wad. Im większy statyw, tym mniej poręczny, a i przy zwykłym statywie nie da się ustawić aparatu centralnie nad fotografowanym dokumentem.

Moja recepta na te niedogodności nazywa się  Manfrotto Magic Arm (link prowadzi do googla).

img_3258_1024pix

To też statyw, ale oparty na przegubach kulowych, które można ustawić w dowolnej pozycji i zablokować. Do tego jest mały i poręczny , choć dość ciężki. Może nie wygląda, ale to w sumie kawał żelastwa. To konieczne, jeśli ma być stabilny. Złożony bez problemu mieści się w teczce. No i można go zamontować do każdego stołu. Ale żeby było to możliwe, potrzebny jest akcesoryjny uchwyt – nazywa się Manfrotto Magic Clamp (swoją drogą, ktoś nad tymi nazwami nieźle się napracował). 😉

To działa. Od czasu kiedy go używamy w kancelarii, rzeczywiście notujemy 100% dobrych zdjęć.

img_3274_1200pix

img_3279_1200

Aparat

Nie ma aparatów, które nie nadawałyby się do robienia zdjęć dokumentów. Wystarczą najprostsze modele. Nie jest tak, że lepszy aparat zrobi lepsze zdjęcie. Co najwyżej lepiej poradzi sobie w słabych warunkach oświetleniowych, ale korzystając ze statywu ta kwestia odpada.

Z praktycznego punktu widzenia warto zwrócić uwagę na jedną rzecz: najbezpieczniej wybrać taki model aparatu, który korzysta z popularnych  (a więc relatywnie najtańszych) kart pamięci i baterii. Czyli np. z paluszków AA i kart SD. Pozwoli to łatwo rozwiązać ewentualne problemy z energią (czasami aparat musi pracować cały dzień; w awaryjnej sytuacji paluszki AA można kupić w każdym sklepie). Z kolei popularna karta pamięci pozwala zapomnieć o czytniku kart czy kablu (niby nie problem, ale trzeba o tym pamiętać).

Na własnym przykładzie: w kancelarii w każdym laptopie jest slot na kartę SD (w nowszych – na micro SD, ale sprawę rozwiązuje adapter do karty SD), wobec czego pierwszym kryterium wyboru aparatu do zdjęć dokumentów był format karty pamięci. A drugim kryterium rodzaj zasilania. Na zdjęciach jest akurat Nikon, ale równie dobrze mógłby to być Canon czy inny Samsung – w tym wypadku nie ma to żadnego znaczenia.

aparat_+karta+baterie_IMG_20170219_073938_1000pix.jpg