Jakiś czas temu na lekcji niemieckiego wpadł tekst o pisaniu na klawiaturze komputerowej. Dowiedziałem się, jak się nazywa zjawisko, którego doświadczyłem niedawno w pewnej szacownej instytucji: palec krąży, krąży i krąży nad klawiaturą i nagle bach! Uderza znienacka. To jest „metoda orła” („Die Adlermethode„).

Po 15 minutach i postępie 5% zaproponowałem piszącemu pomoc. Trochę się krygował, ale dał się przekonać. Z resztą uporaliśmy się w 5 minut.

Opłacalna inwestycja

Choć technologia idzie naprzód, metody wprowadzania tekstu zasadniczo nie zmieniły się od dziesięcioleci; w Wikipedii piszą nawet, że

Metoda pisania bezwzrokowego została wymyślona i zastosowana w 1876 przez Franka McGurrina, stenografa sądowego z Salt Lake City.

Technologia idzie naprzód, ale klawiatura i wprowadzanie tekstu za pomocą klawiszy są na razie niezagrożone.

Swoją drogą, co jakiś czas próbuję się z funkcją o wszystko mówiącej nazwie „Wprowadzanie tekstu na komputerze Mac przy użyciu głosu” (wbudowane w każdy Mac OS), czasami podyktuję pojedyncze zdania, SMS lub prostego maila przez telefon, zwłaszcza w aucie (Google też ma swoją technologię), ale generalnie dyktowanie pism i tekstów to nie jest metoda, którą potrafię skutecznie okiełznać i przyjąć jako metodę pracy. Swego czasu mieliśmy w kancelarii prezentację i testy oprogramowania Newton Dictate (www.dyktowanie.pl; ponoć transkrypcje sądowe są robione przy użyciu tego softu?), ale z moich doświadczeń wynika, że wszelkie metody dyktowania kłócą się z efektywną pracą.

Wracając do głównego wątku: niezależnie od ogólnej biegłości w obsłudze komputera, programów prawniczych czy edytora tekstu, moim zdaniem jedną z ważniejszych umiejętności komputerowych, które wyjątkowo przydają się w pracy prawnika i w które najbardziej „opłaca się” zainwestować trochę własnego czasu, jest bezwzrokowe pisanie na klawiaturze komputerowej.

Programów do nauki Google podsuwa mnóstwo, każdy działa podobnie: najpierw trzeba opanować tzw. klawisze bazowe (te z „wypustkami”, ASDF – JKL;), a później sukcesywnie dochodzą kolejne. Najtrudniej jest się przełamać.

Brzmi jak tani slogan, ale rzeczywiście jest tak, że wystarczy 10-15 minut dziennie przez miesiąc (góra dwa) i gotowe. Sprawdziłem, potwierdzam, zachęcam.

Kancelaryjny challenge

Tak jak pisanie bezwzrokowe niedługo będzie mieć 150 lat, niczym nowym nie są konkursy w pisaniu na czas. Wyżej cytowany artykuł z Wikipedii podaje, że

25 lipca 1888 McGurrin, który w owym czasie jako jedyny zapewne posługiwał się metodą bezwzrokową, wygrał w Cincinnati konkurs w pisaniu na maszynie na czas. Wynik ten odnotowany przez prasę zapewnił mu sławę oraz nagrodę pieniężną w wysokości 500 dolarów.

Aby mobilizować naszych współpracowników do podnoszenia swoich umiejętności, mamy w ramach kancelarii challenge „Pobij mec. Połomskiego w szybkim pisaniu na klawiaturze komputerowej„.

Zasady są następujące:

  • ścigamy się w ramach minutowego testu dostępnego pod adresem http://10fastfingers.com/typing-test/polish,
  • do wygrania 2 pojedynki z 3 prób,
  • można mieć maksimum 3 błędy, większa ilość oznacza dyskwalifikację, ale można (a nawet trzeba) się cofnąć i poprawić błąd,
  • nagrodą – oprócz glorii i chwały – jest premia pieniężna; wyzwanie na pojedynek związane jest z niewielkim wpisowym, które w razie przegranej powiększa pulę dla kolejnego śmiałka.

Nie uważam się przy tym za jakiegoś super-mistrza. Żeby mnie pokonać wystarczy mieć wyniki w granicach 15-20% użytkowników serwisu https://10fastfingers.com/ czyli okolice 70-80 WPM (Word Per Minute / Słów na minutę), a to wcale nie jest aż takie trudne do osiągnięcia.

A może zawody ogólnopolskie?

Mamy Mistrzostwa Polski Prawników w tenisie ziemnym, brydżu, półmaratonie, żeglarstwie, squashu, narciarstwie i pewnie jeszcze w paru innych dyscyplinach. Może zrobimy w pisaniu bezwzrokowym?

Mogłaby wyjść z tego fajna impreza jako spotkanie prawników nastawionych na podnoszenie swoich umiejętności komputerowych.

Byliby jacyś chętni? Oprócz mnie i tych, którzy mnie pokonali? 😉